Poniedziałek przepełniony pieprznymi poradami przebiegał prozaicznie powoli. Podejmowano pytania PROEBIZU, polityki, potomków, parapetu pełnego ptactwa, płótna pokrytego przekolorowymi punkcikami porzucającego poprzednie przesłanie, przygotowywanej pasty przemożnie przesyconej pieczonymi paprykami pana Popova, pukli pana Popova, pani Popovej, potomka pary Popovych, pokazującego przy przygotowawczej przejażdżce potrzebną przystosowawczość przy pośpiechu przyziemnych pasaży.
Przy partycypowaniu pana policjanta postulującego parkowanie podłużnie – przepadł. Procedowali po porządnej porannej przekąsce. Paralelnie pierwsza partia piętra, półludzkie pecety, przeliczające presumpcje pitagorejskie, przesyłające przewinienia przy przeoczonym pretekście płacenia przypuszczalnie przedawnionej płatności, podlewali przywiędłą przyrodę pestycydami. Projekty płodzą prawdziwie porywające programy. Pracownicy pracują podczas przerw, pracują po pracy, pracują po prostu permanentnie. Południe. Pan przemawiający półgłosem potrzebował pomocy przy pisaniu pisma przystąpienia. Pokarm poczeka. Potrzebna pomoc przyszła późno, pan przegrał, ponieważ postulat przedawniło po poprzedniej północy. Pan przyjął porażkę przedziwnie pokojowo, podobno później pisma powypełnia priorytetowo. Porcja pieczeni polana porządnie przyprawionym pieprznym płynem przestygła. Poobiednia przerwa przyniosła powiadomienia pokazujące pobudki pani Popowej. Przejmowały podziwem połowicznie. Potrzebuje pięknych perfum. Piąte przez półrocze. Pokój pracy przypomina poniekąd perfumerię. Piątek. Polskiego Piotra pochwyciła prokrastynacja. Przedtem przeżywał przedwczesne przeemailowanie. Przysłał pełno pomyłek. Piątkowe porady przyniosły pół porcji przemyśleń. Pierwszorzędna prezentacja przygotowywanego PROEBIZu pewnikiem pobudziła. Przy popołudniowym popalaniu przed pomnikiem przebiegło przedstawienie. Potyczka potulnych, prawdopodobnie przeogromnie prostodusznych przyjezdnych. Przyjemnego przeżycia poniedziałku powinszują państwu przyjaciele. Pa, pa, pa. pJC