Cały początek tygodnia upływał w duchu wstępnych przygotowań do praskiego NAFu na Novotného lávce, które zaczynało się w środę rano. Honza Š. wyruszył na pierwsze w tym tygodniu wejście na Javorový. Zaczęła pracę nowa graficzka. Nasza druga graficzka Šárka zdała egzaminy i obroniła pracę dyplomową, gratulujemy :). Jirka Š. pojechał do serwisu umówić się na naprawę samochodu… po drodze wypadło na niego coś z ciężarówki – straszne przeżycie.
Iva też jechała do serwisu, po auto firmowe. Po raz pierwszy wykorzystała różowy re-rower. Honza C. złapał gumę, kiedy spieszył się na pociąg do Pragi na NAF. Widok tego, jak zmienia koło w białej koszuli na poboczu byłby bezcenny. Niestety nie mamy fotki :-). Honza Š. wyruszył na drugie wejście na Javorový – tym razem był na szczycie całe 5 minut wcześniej – FOTO. Andrzej i Piotrek pojechali szkolić polskiego producenta drinków. Trudno im było skupić się na szkoleniu, kiedy za plecami mieli to: FOTO, ale kontrola przy wyjściu była większa, niż na lotnisku – dmuchanie, kontrola płynów, detektor metali, rentgen… Odbył się NAF i jak zwykle świętował sukces. Już teraz cieszymy się na kolejne wydarzenie :-). FOTO, FOTO, FOTO. Jirka Š. NAF opuścił wcześniej i pojechał na kolejne spotkanie z dostawcą, tym razem na Południowej Morawie. Dla rozrywki dołączam papierowo-serwetkowy szkic planu, który pan dyrektor narysował Zuzce, żeby pokazać jej, gdzie w Pradze zostawił zaparkowany samochód - FOTO. Chwilę po wyjeździe wszystkich z pensjonatu zadzwoniła recepcjonistka, że ktoś nie oddał kluczy… Zuza oczywiście pytała, KTO mógł to zrobić… jakie było jej zaskoczenie, gdy okazało się, że to ona sama. Na drogę do domu koledzy wybrali pociąg EC: Euro city, który okazał się być LV: Local village i jechali pociągiem z czasów króla Bolesława. Martin na marne szukał klimatyzacji, Vláďa gniazdka, dzięki któremu mógłby naładować telefon, a Zuzka u pana z wózkiem chciała zamówić spaghetti. Honza Jedlička wyglądał tak, jakby za chwilę miał stracić przytomność, a Sofii w międzyczasie spływał makijaż. Później Martinowi udało się (przypadkiem) ze spróchniałych drzwi od toalety wyłamać zamek, dlatego Lukáš Karcol musiał pełnić Zuzce toaletową straż, żeby nikt jej tam nie wszedł :-D. W czwartek chyba pożegnaliśmy się z nową graficzką, więc dostałam dobrą radę od szefa, że raczej powinnam mój poród przełożyć. W sobotę było świętowanie urodzin Adelki. Rodzina sprawiła jej radość prezentem, a Dance dodała sporo pracy: FOTO. No Danko, my mamy co robić w domu z psem, czapki z głów 😀 . U Kaplanów pod gruszą ćwiczono Qigong – FOTO. Szef się nie przyłączył. Właśnie w tej chwili miał inną pracę. U Špalków mieli plan grillować, ale pogoda nie dała się zamówić i mięso nie skończyło na grillu, ale w piekarniku :-). Pięknego tygodnia, Hana