Wakacje definitywnie dobiegły końca, o czym jednoznacznie świadczą tłumy dzieci, które wędrują ulicami z torbami i plecakami. Pierwszy raz w szkole pojawiły się między innymi latorośle Ivy, które w czwartek zaraz po szkole przyszły do nas do firmy. Wyglądały na trochę zmęczone, jednak nasz wyspecjalizowany pocieszyciel Wláďa uspokoił je słowami, że nie muszą się niczego obawiać, ponieważ za rok znów będą miały wakacje. Szczerze mówiąc, chyba nie trafił do nich ten argument. Kolejnym dzieciątkiem, które na swoją szkolną premierę jeszcze trochę musi poczekać, pochwaliła się nasza Hanička, która w piątek przyszła po raz pierwszy pokazać swojego pierworodnego. Nikt z nas się nie spodziewał, że Zuzka ma alergię na dzieci, ponieważ niedługo po tym cała pokryła się wysypką, spuchła i Jan Jedlička musiał ją pilnie przetransportować do szpitala. Był tak miły, że wszystkimi możliwymi lekami naćpaną Zuzkę odprowadził aż do domu. Tym samym dziękuję Jedlošovi za uratowanie tegorocznego eBF (i widocznie również życia Zuzki, ale to tak BTW :-)).
Ze swoimi dziećmi przez tydzień dużo jeżdżenia miał też Jirka Š. Starał się wybrać jakieś kółko, do którego mógłby przynajmniej na kilka godzin w tygodniu oddać swoje potomstwo. W związku z bardzo konserwatywnym podejściem ze strony młodzieży, wybór był całkiem skomplikowany. W końcu znaleźli, niestety nie powiedzieli mi co. Weekend upływał na wyjazdach i spacerach. Oprócz rodziny Špalkovych, których starsi członkowie poszli na piechotę, a młodsi, zapewne trochę bardziej leniwi, jechali na hulajnogach, na wycieczkę ze swoimi synami wybrał się też Ráďa. Zaczęli od wejścia na zbiornik szczytowo-pompowy Dlouhé Stráně, a później przenieśli się do serca Jeseników Ostružné, gdzie przenocowali. Kolejnego dnia kontynuowali po torze bobslejowym w niedalekim Petříkově FOTO i FOTO. Hanys Š. w weekend pomógł Marianowi położyć kostkę na tarasie. Chłopcy zrobili wszystko bez problemów i Marian w końcu ma gdzie grillować - FOTO. Dla mnie największym przeżyciem było weekendowe uczestnictwo w Dniach NATO, gdzie spędziłem prawie całą sobotę. Od dynamicznych pokazów techniki naziemnej i powietrznej i demonstracji możliwości poszczególnych uzbrojonych jednostek, aż po statyczne eksponaty, naoglądałem się do syta. Znów, jak dwa lata temu, najbardziej spodobał mi się ogromny strategiczny bombowiec Stanów Zjednoczonych Boeing B-52 Stratofortress. Mimo że większość tych maszyn świętowała już swoje sześćdziesiąte urodziny (wdrożenie planowane jest do roku 2045, czyli prawie 100 lat działania) a w czasie zimnej wojny były głównym straszakiem, mogącym rozpętać jądrową apokalipsę, około siedemdziesięciu maszyn wciąż znajduje się w aktywnej służbie. Jedloš przysłał mi też fotkę Nic do niej nie napisał, ale w sumie nie było to potrzebne. Chodzi o zbiór kubków do kawy, należący do naszego ekstremisty Morkiego, pozbierany po całej firmie. Gdybyście kiedyś szukali Morkiego, najlepszym sposobem jest podążanie śladami, które zostawia w całej firmie FOTO. Życzę przyjemnego startu w nowym tygodniu. Honza C.